0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Mateusz Mirys / OKO.pressIlustracja: Mateusz ...

O Serhiju Kowalskim pisaliśmy ponad rok temu. Rolnik, były wojskowy, weteran wojny rosyjsko-ukraińskiej w latach 2015-2016, podczas okupacji Chersonia (która trwała do 11 listopada 2022 roku) pomagał ukraińskim wojskowym. Obserwował, zbierał dane i przekazywał ukraińskiej armii, gdzie znajduje się rosyjskie wojsko, ile mają sprzętu.

Rosjanie wyłapywali „podejrzanych” mężczyzn. Na początku sierpnia 2022 FSB przyszło po Serhija.

Trzymali go w piwnicy przejętego budynku Służby Bezpieczeństwa Ukrainy przy ulicy Luteranckiej (dawniej Kirowa). Było to jedno z kilku miejsc przetrzymywania i torturowania cywili. Tam był bity, torturowany prądem, wodą.

W październiku Rosjanie wywieźli Serhija oraz innych ośmiu zatrzymanych do Symferopola na Krym. Tydzień później zabrano ich do Moskwy, do osławionego więzienia Lefortowo.

Rosjanie zarzucają Serhijowi międzynarodowy terroryzm. Art. 361 Kodeksu karnego Federacji Rosyjskiej przewiduje za to karę pozbawienia wolności od 12 do 20 lat lub dożywocie.

Przeczytaj także:

Cela dla „niegrzecznych chłopców”

Pod koniec stycznia 2024 roku Serhij został przeniesiony do zakładu karnego w Rostowie. Tam siedzibę ma sąd wojskowy okręgu południowego armii (ros. Южный окружной военный суд), gdzie będą odbywać się rozprawy sądowe. Wcześniej sąd w Moskwie decydował o przedłużeniu aresztu Serhija.

„Chcą mu dać od 20 lat do dożywocia” – mówi żona Serhija, Ołeksandra.

Odbyły się już cztery rozprawy. Ostatnia – 4 kwietnia. Ołeksandra nie wie, jak przebiegła. Kolejna planowana jest na 16 maja.

„Z tego, co mówią mi adwokaci, sprawa może trwać jeszcze rok” – mówi Ołeksandra. Serhij dostaje adwokatów z urzędu. – „Podziękował już czterem. Z ostatnim miałam kontakt, kiedy jeszcze Serhij był w Lefortowie. W Rostowie dostał kolejnego”.

Warunki w Rostowie są gorsze niż w Lefortowie. W 9-osobowej celi trzymają od 15 do 18 osób.

„Chłopcy śpią na podłodze, na zmianę. Karmią ich raz w tygodniu”.

Ołeksandra mówi, że dziewięciu mężczyzn, których Rosjanie wywieźli z Chersonia, zapadło na zdrowiu. Nie dostają pomocy medycznej. Są w osobnych celach, maksymalnie dwie osoby z Ukrainy w jednej.

„Mojego męża trzymają w specjalnym bloku. To jest miejsce dla »niegrzecznych chłopców«.

Są tam we dwóch, z innym Ukraińcem. Metr na metr. Jak w klatce”.

Zaginiony dowódca

„Serhij chce, żeby Federacja Rosyjska uznała go za wojskowego i traktowała jak jeńca. Podczas jednej z ostatnich spraw oświadczył, że był czynnym wojskowym. Rosjanie na razie tego nie uznają, chociaż dokumenty załączyli do sprawy – mówi Ołeksandra. – Kiedy Rosjanie okupowali Chersoń, nie wyjechaliśmy. Potem Serhij otrzymał rozkaz od wyższego kierownictwa, żeby zostać. Wiem, że miał dowódcę, wykonywał rozkazy. Teraz nie mogę znaleźć tej osoby. HUR, ukraiński wywiad wojskowy, mówi, że nie może udzielić mi tych informacji, ponieważ są one tajne”.

Ukraińska strona uznała, że Serhij jest wojskowym i że znajduje się w rosyjskiej niewoli.

Wcześniej sprawę Serhija komplikowało to, że ukraińska Komenda Koordynacyjna ds. traktowania jeńców wojennych nie zajmowała się cywilami. Ale od lutego 2024 r. to się zmieniło.

„Teraz już mają podstawy do zajmowania się cywilami. Ale wymiany dotyczą tylko wojskowych – osób, które obie strony za takich uznają. Wszyscy mówią, że jeśli Serhij jest w rejestrze Komendy Koordynacyjnej, to trafi na wymianę. Ale jak?”.

Z cywilami najtrudniej

„Według naszych danych w rosyjskiej niewoli przetrzymywanych jest około 28 tys. obywateli Ukrainy: dziennikarzy, członków władz lokalnych, przedstawicieli Kościoła, przedstawicieli instytucji międzynarodowych” – mówił pod koniec lutego Dmytro Łubineć, rzecznik praw człowieka Ukrainy.

Te 28 tys. to tak naprawdę liczba zaginionych.

Według Jurija Taraniuka, przedstawiciela Komendy Koordynacyjnej ds. traktowania jeńców wojennych, w rosyjskiej niewoli jest teraz (stan na koniec stycznia) ponad 8000 Ukraińców. Zarówno cywili [ponad 1600 osób – red.], jak i wojskowych. Do tej pory 2828 osób wróciło do domu, w tym 2 681 wojskowych i 147 cywilów.

Według rzecznika praw człowieka Łubinca na wymianę cywili na innych cywili nie pozwala prawo międzynarodowe. Dlatego Ukraina szuka nowych rozwiązań. Krajów, które są gotowe do przyłączenia się do procesu uwalniania i wymiany cywilnych zakładników (na przykład w powrotach dzieci ukraińskich z Rosji pomaga Katar).

Kryzys organizacji międzynarodowych

Łubineć mówił też o „kryzysie organizacji międzynarodowych”. Według ombudsmana Rosjanie przetrzymują trzech urzędników OBWE, mimo że Rosja pozostaje członkiem tej organizacji. Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża od dziesięciu lat nie wykorzystuje swojego mandatu, żeby wejść do miejsc, w których przetrzymywani są ukraińscy więźniowie.

„Rosyjska armia zatrzymuje cywilów ze względu na ich pochodzenie etniczne, religię, przekonania i poglądy. Więźniowie są poddawani przemocy fizycznej, seksualnej i psychicznej. Obywatele Ukrainy są skazywani na podstawie sfingowanych oskarżeń o ekstremizm i terroryzm. Odnotowujemy również przypadki przetrzymywania obywateli Ukrainy w rosyjskiej niewoli bez oficjalnych zarzutów” – mówi Dmytro Łubineć.

Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża nie potwierdza, że Serhij jest w rosyjskiej niewoli.

„Przyjeżdżali do mnie niedawno. Mimo tego, że te posiedzenia sądu są otwarte, oni nie mogą być tam obecni, ponieważ nie mają takiego mandatu. I mówią, że utrzymują neutralne stanowisko. Pytam, to jakie są wasze obowiązki? Odwiedzić go też nie mogą bez zezwolenia władz rosyjskich” – opowiada Ołeksandra.

Wszyscy się boją pomagać

Ołeksandra stara się utrzymywać kontakt z mężem przez adwokatów. Za ich pośrednictwem do czasu otrzymywała listy od męża. W ostatnim liście, ze stycznia, Serhij przekazał adwokatowi informacje o uznanych za zaginionych Ukraińcach, którzy są w więzieniu.

„Ale adwokat nie przekazał mi tych informacji. Trudno mi o tym myśleć. Przecież tych ludzi szukają bliscy – mówi Ołeksandra. – Adwokaci nie chcą ze mną współpracować. Prosiłam o jakieś potwierdzenie, że te rozprawy się odbywają. Jakiś dokument.

Mówią mi: Chce pani, żebyśmy też dostali 15 lat?

Jasne, wszyscy się boją”.

Zonatelecom

Ołeksandra się nie poddaje i szuka innych sposobów. Korzysta też z programu Zonatelecom, który jest przeznaczony do komunikacji dla rosyjskich więźniów i ich bliskich. Opowiada, jak wygląda korespondencja elektroniczna:

„To jest trudne, trzeba znaleźć ludzi, którzy są na terytorium FR i którzy chcą pomóc. Oczywiście za pieniądze. Człowiek, który ma rosyjski numer telefonu, rosyjską kartę, rejestruje się w tym programie. Serhij w więzieniu pisze list, tam robią zdjęcie, wysyłają do tego człowieka. A ten – do mnie. W ten sam sposób odpisuję”.

Gdzie pani szuka tych ludzi?

„Wszyscy się boją. Przede wszystkim na naszym terytorium okupowanym, na lewym brzegu [Dniepru]. Wiele osób stąd wyjechało. Starsze osoby chcą pomóc, szukają tych, którzy pomogliby im ściągnąć aplikację. Pomagamy sobie nawzajem.

Wysłanie jednego listu kosztuje 500 rubli (250 hrywien – w przeliczeniu to ok. 25 zł). Człowiekowi, który pomaga, trzeba zapłacić miesięcznie 2000 rubli (tysiąc hrywien)”.

Oczywiście, wszystkie listy powinny przejść przez cenzora, który sprawdza listy „pod kątem zabronionych informacji”.

„Serhij pisze, że przyjechał do Rostowa i tam będzie uczyć hymnu Ukrainy. Mówi, że w Lefortowie już nauczyli się, że już się tam wszystkim znudził i jedzie dalej. W Lefortowie co dwa tygodnie trafiał do karceru za to, że śpiewał hymn Ukrainy, piosenki w języku ukraińskim i wykrzykiwał: »Sława Ukrainie! Bohaterom Chwała!«. Deklamował im wiersze Tarasa Szewczenki. A oni go za to od razu do karceru.

Mówił, że pobił rekordy z siedzenia w karcerze. W listach niektóre ukraińskie słowa pisze rosyjskimi literami. Pod koniec pisze: »Wse bude« i herb Ukrainy rysuje. I cenzura to przepuszcza".

Proces dla procesu

Do tej pory sąd nie wydał wyroku w sprawie Serhija.

„Mam dokument, że rozprawa będzie odbywać się bez przedstawiania dowodów rzeczowych, ponieważ one zostały w Symferopolu. Robią, co chcą. Nie wiem, dlaczego oni to tak rozciągają” – mówi Ołeksandra.

Oprócz ukraińskich mediów żona Serhija każdego wieczoru śledzi rosyjskie propagandowe kanały i media społecznościowe.

„Inaczej nie mogę się uspokoić” – mówi.

Wcześniej, w czerwcu 2023, wojskowy sąd okręgowy w Rostowie nad Donem rozpoczął rozprawę przeciwko 22 ukraińskim żołnierzom z batalionu Azow (wśród oskarżonych jest osiem kobiet). Są oni oskarżeni również o działalność terrorystyczną przeciwko Federacji Rosyjskiej. Proces spotkał się z ostrą krytyką ze strony obrońców praw człowieka.

Centrum Wolności Obywatelskich, ukraińska organizacja zajmująca się prawami człowieka, która otrzymała Pokojową Nagrodę Nobla w 2022 roku, tłumaczy, jak określać osoby w rosyjskiej niewoli i jakie prawa im przysługują:

„Kombatanci to osoby bezpośrednio zaangażowane w działania wojenne po obu stronach. Są to członkowie sił zbrojnych kraju, jednostek ochotniczych, członkowie ruchu oporu i partyzanci.

Zgodnie z Konwencją Genewską mogą oni zostać wzięci do niewoli pod warunkiem, że są przetrzymywani w odpowiednich warunkach. Takie osoby mają status jeńców wojennych.

[...] Cywile mogą zostać zatrzymani i pozbawieni wolności tylko wtedy, gdy popełnili przestępstwo. Państwa mogą również przenieść cywilów na inne terytorium, aby zapewnić im bezpieczeństwo. Proces ten nazywany jest internowaniem. Może on być jednak tylko tymczasowy. [...]

Cywile powinni zostać bezwarunkowo zwolnieni, ponieważ Federacja Rosyjska nie ma podstaw prawnych do ich przetrzymywania. Co więcej, zgodnie z prawem międzynarodowym nie można ich wymienić. Tacy cywile nie mogą być nazywani jeńcami wojennymi, ponieważ ich status jest zupełnie inny niż jeńców wojennych”.

;

Udostępnij:

Krystyna Garbicz

Jest dziennikarką, reporterką, „ambasadorką” Ukrainy w Polsce. Ukończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisała na portalu dla Ukraińców w Krakowie — UAinKraków.pl oraz do charkowskiego Gwara Media.

Komentarze